Czwarta dywizja ze starymi T-72?

Niedawno zakończył się Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach. Jak zwykle decydenci w mundurach i garniturach brylowali wśród sprzętu, zapewniając, że Polska modernizuje armię i zwiększa jej możliwości. Oczywiście podejmuje się pewne działania ale bardzo wolno, nieefektywnie bo nasz kraj nie posiada agencji uzbrojenia i nikt nie odpowiada za opóźnienia. Trudno także dyskutować z ostatnio podjętymi decyzjami ministra obrony dotyczącymi utworzenia czwartej dywizji, być może w przyszłości nawet piątej (jeśli liczba żołnierzy zostanie zwiększona do 200 tysięcy). Cóż nie jest łatwo być optymistą w obecnej sytuacji skoro plany nie idą w parze z jakością działań i myślenia.

Podczas targów obronnych w Kielcach HSW pokazała kolejny prototyp BWP Borsuk. Konstrukcja na pewno jest ciekawa lecz należy się wstrzymać z ocenami do czasu przyjęcia pierwszych maszyn na wyposażenie wojska. Nadal jednak nie podjęto decyzji o uzbrojeniu Rosomaka i Borsuka w nowoczesne  przeciwpancerne pociski kierowane. Może się więc okazać, że Borsuk który ma wejść na wyposażenie armii w 2022 roku (według portalu Defence24) podzieli los Rosomaka czekającego  kilkanaście lat na rakiety. Nie można tego nazwać niekompetencją to jest po prostu dywersja. Tym bardziej, że polscy żołnierze ustępują siłą ognia już na szczeblu drużyny nie tylko Rosjanom i Niemcom ale także Białorusinom.

Może niepokoić także cisza wokół polskich BWP-1, które od kilkudziesięciu lat nie przeszły żadnej modernizacji! Praktycznie MON wydał wyrok na maszyny których spora część będzie eksploatowana jeszcze kilkanaście lat. Trudno uwierzyć aby armia dysponowała takim budżetem, że będzie ją stać wymienić wszystkie BWP-1 na Borsuki. BWP-1 przechodzi obecnie większe lub mniejsze modernizacje w Szwecji, Czechach i Słowacji. Sowieckie wozy modernizują też Finlandia, Białoruś i Rosja. Trzy ostatnie państwa unowocześniają nowszą konstrukcję BWP-2. Rosjanie postanowili zamontować nową wierzę wyposażoną w 30 mm armatę, granatnik automatyczny oraz cztery pociski przeciwpancerne. Tak więc stare, zmodernizowane BWP-2 będą górować sią ognia nad naszym Borsukiem, uzbrojonym w dwa pociski przeciwpancerne. Oczywiście jest to uproszczenie, gdyż na siłę ognia pojazdu ma też ogromny wpływ jakość systemu kierowania ogniem, zawieszenie. Jednak sama możliwość posiadania czterech rakiet mogących zniszczyć każdy cel na pewno robi wrażenie.

Pora więc zmodernizować polskie BWP tym bardziej, że 30 mm armatę możemy kupić od Słowaków, natomiast pociski przeciwpancerne nie powinny być problemem przy sprawnym systemie przetargowym. Pozostawienie w służbie niezmodernizowanych pojazdów jest nie tylko brakiem szacunku wobec życia polskich żołnierzy ale także ogromną niegospodarnością w zarządzaniu majątkiem na który społeczeństwo łoży rocznie 10 miliardów dolarów. Mimo już przestarzałej konstrukcji i wielu wad (brak możliwości wzmocnienia opancerzenia bez pozbawiania manewrowości i mobilności taktycznej)  sensownie unowocześniony BWP-1 jeszcze przez 15 lat może być przydatny. Szczególnie w takim kraju jak Polska. Tym bardziej, że na wschodzie podobnej klasy wozy bojowe będą jeszcze przez długi czas w arsenałach wojskowych.

UTK_8655
Rosjanie mimo ogromnych rezerw sprzętowych i zapowiedzi wprowadzenia na wyposażenie armii nowego BWP Kurganiec nie zapominają o modernizacji „starych” bojowych wozów piechoty (w tle zmodernizowany BWP2). Zdjęcie: Ministry of Defence of the Russian Federation.

Podobnie wygląda sytuacja z polskimi T-72. Wraz z przejęciem niemieckich czołgów Leopard zaprzestano modernizacji radzieckiego czołgu produkowanego na licencji w Polsce.  Zlikwidowano zakłady PZL-Wola produkujące silniki do T-72 a także 1000 konne jednostki przeznaczone dla eksportowych PT-91M. Była to bardzo dziwna, a wręcz skandaliczna sytuacja, gdyż wówczas polskie zakłady Bumar kończyły negocjacje dotyczące  dostawy do Indii, kilkuset wozów zabezpieczenia technicznego (WZT3). Likwidacja zakładów produkujących silniki spowodowała, iż wszelkie działania promocyjne dotyczące sprzedaży PT-91M oraz WZT przestały być opłacalne. Jedna decyzja doprowadziła do zaprzestania produkcji i rozwoju czołgów w Polsce. Wielu polityków i wojskowych próbuje ukryć tę skandaliczną sytuację przed opinią publiczną wypowiadając się nieprzychylnie o czołgach T-72.

Rzeczywiście nie jest to już nowoczesna konstrukcja ale jak dowodzą działania tureckich wojsk walczących z Kurdami nawet lepsze, aczkolwiek niezmodernizowane niemieckie Leopardy 2 były łatwym celem dla operatorów pocisków przeciwpancernych. Należy także zauważyć, że rosyjskie czołgi T-90 (pierwsze wersje to głęboko zmodernizowane T-72BM z rozwiązaniami czołgu T-80) znacznie lepiej radziły sobie w Syrii od niemieckich konstrukcji.

Turcy mimo posiadania Leopardów nie zaprzestali modernizacji amerykańskich czołgów M60 Patton, które wiekowo są odpowiednikiem naszych T-72. Opracowali kilka pakietów modernizacyjnych w zależności od przeznaczenia wozów. Właśnie dzięki takiemu podejściu armia nie poniosła znacznych kosztów a udało się pozyskać wartościowe pojazdy, które jeszcze długo posłużą tureckiej armii zanim ta wprowadzi do służby nowy czołg Altay opracowany w Turcji.

Obecnie w Polsce trwa dyskusja nad modernizacją T-72, dużą przeszkodą jest barak zakładów produkujących silniki. W grę wchodzą dostawcy napędów z Ukrainy lub Serbii. Pierwszy oferent nie powinien być brany pod uwagę ze względu na niestabilność polityczną i gospodarczą  (w sierpniu 2018 roku polska delegacja MON zapoznała się na Ukrainie z możliwościami ukraińskiego przemysłu w zakresie modernizacji T-72, odbyły się pokazowe strzelania) . Nie mamy pewności czy zakład na wschodzie nie podzieli losu PZL Wola. Ciekawa jest oferta serbskich zakładów, zresztą nie tylko w zakresie dostarczenia silników ale także innych systemów bojowych. Celem polskiego przemysłu powinna być jednak produkcja silników, pozyskania nowoczesnej konstrukcji od wiarygodnego partnera. Żaden z dwóch oferentów nie posiada takich atutów. Do dzisiaj zresztą nie produkujemy napędów do Rosomaka co może być też przyczyną braku zamówień eksportowych. Nie powinniśmy więc powielać błędów. Polskie zakłady nie mając własnych napędów po prostu są mało konkurencyjne.

Ciekawym rozwiązaniem dla T-72 może być oferta francuska skierowana do armii malezyjskiej posiadającej polskie PT-91M. RENK France oferuje zastąpienie polskiego silnika, 1200 konnym  napędem D1I6 szwedzkiej Scanii. Bardzo ważną zaletą konstrukcji jest dostępność części zamiennych na rynku cywilnym. To duży atut. Należy też pamiętać, że nie chodzi tutaj tylko o modernizację kilkuset T-72. Polska armia będzie musiała wkrótce zmodernizować lub zastąpić wozy zabezpieczenia technicznego WZT-2, które nie spełniają wymagań wojska. Dodatkowo Indie nadal są zainteresowane zamówieniem w Polsce dużej ilości wozów WZT-3, mających bardzo dobrą opinię wśród indyjskich wojskowych.

Oczywiście zmodernizowane T-72 nigdy nie będą mogły się równać z najnowszymi konstrukcjami. Jednak wyposażone w nowoczesną amunicję mogą być doskonałym uzupełnieniem potencjału obronnego kraju a także dobrą ofertą eksportową. Pytanie tylko dlaczego od prawie 30 lat polscy żołnierze nie dysponują pociskami mogącymi zwalczać wrogie czołgi? Trudno tu mówić o zaniedbaniu to skandal! Niestety ostatnie doniesienia mówiące o planach modernizacji ponad 300 T-72 nie napawają optymizmem. MON planuje wydać około 4 miliony złotych na jeden czołg, przy tej kwocie raczej nie ma możliwości zastosowania nowego napędu i przekładni. Warto jednak wymienić te elementy w PT-91 i części modernizowanych T-72, reszta wozów może zadowolić się starszym napędem. Podobnie postąpiła Ankara ze swoimi czołgami M60 Patton. Nisko kosztowa modernizacja nie ma sensu, Polska jeszcze przez wiele lat będzie zdana na sowiecki sprzęt, należy to wziąć pod uwagę planując obronę kraju w taki sposób, aby własnym żołnierzom dać szansę zniszczyć wroga.

Czwarta dywizja czy jest potrzeba? Oczywiście, że tak zgodzę się tutaj z generałem Skrzypczakiem, który mówi o potrzebie utworzenia nawet piątego związku taktycznego o podobnej sile. Problem w tym, że nie wiemy, czy czwarta dywizja powstanie z połączenia już istniejących brygad, czy będzie związkiem tworzonym od podstaw. W pierwszym wypadku nie ma mowy o wzmocnieniu, są to raczej statystyczne i medialne gierki. W drugim tak, zwiększymy potencjał jeśli do armii trafi sensownie zmodernizowany sprzęt. Wsparty nowymi modelami broni, łącznie z wyposażeniem i ochroną osobistą żołnierzy która w Polsce jest w większości wypadków na poziomie lat 60.

Ogromnym problemem jest także mentalność ludzi odpowiedzialnych za dowodzenie armią. Wielu z nich ciągle tkwi w epoce wojny kontaktowej, przynoszącej ogromne straty wśród własnych żołnierzy. Odnosząc się do historii, Polska bardzo często miała do czynienia z przeciwnikiem mającym przewagę liczebną. Wnioski nasuwają się same.  Nasz kraj potrzebuje polityki odstraszania. Każdy kto będzie chciał wejść na nasze terytorium powinien się liczyć z poważnymi stratami nie tylko w potencjale militarnym ale przede wszystkim gospodarczym. Chodzi w tym wypadku nie tylko o posiadanie ogromnej ilości dywizji, rakiet manewrujących (zamiast marzyć o nowych czołgach, lepiej zmodernizować T-72, zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na rakiety manewrujące przewożone na platformach lądowych) ale także o budowę związków taktycznych działających w cyberprzestrzeni i mediach. Oddziały te powinny być uzupełnianie w sytuacjach kryzysowych przez cywilów, tak jest w Estonii.   Przypominam, że Stany Zjednoczone nie przegrały żadnej kluczowej bitwy w wojnie wietnamskiej. Mimo to musiały się wycofać z Indochin, gdyż poniosły klęskę w gazetach, radiu i telewizji, a wszystko to w czasach, gdzie znacznie łatwiej można było kontrolować przekazywane treści. Społeczeństwo amerykańskie nie było w stanie zaakceptować strat. Pamiętajmy o tym, że podczas konfliktu nie tylko my będziemy atakowani ale także nasi sojusznicy.

Przeciwnik musi ponieść znaczne straty już na własnym terytorium. Wojna na wykrwawienie na obszarze Polski będzie prezentem dla naszych wrogów. Na koniec, odnosząc się do zwiększenia liczebności polskiej armii do 200 tysięcy żołnierzy, należy zwrócić uwagę, że nie ilość ale jakość decyduje na nowoczesnym polu walki. Jeśli polscy politycy nie zrozumieją jak powinna funkcjonować nowoczesna armia wsparta odpowiedzialną polityką zagraniczną to skończy się to utratą zaufania obywateli do państwa i biernością społeczeństwa w sytuacji konfliktu zbrojnego.

Dodaj komentarz