Niemcy zagazują Polskę?

Szumnie krytykowana przez Warszawę i Kijów budowa Nord Stream 2 jest przykładem niemieckiej dominacji na kontynencie. Jednym z elementów tworzenia nowego ładu w Europie, znacznie ważniejszego od traktatu wersalskiego, czy konferencji jałtańskiej.

Wartość polsko-niemieckiej wymiany gospodarczej w 2017 roku, przekroczyła kwotę 438 mld. złotych. Polska osiągnęła nadwyżkę w handlu z Niemcami (38 mld.) na pierwszy rzut oka jest to bardzo dobry wynik. Nie zapominajmy jednak, że Berlin jest jednym z największych inwestorów w Polsce i to właśnie niemieckie firmy są głównym beneficjentem wymiany handlowej.

Zyski, a zarazem uzależnienie polskiej gospodarki od sytuacji w Niemczech powodują, że politycy w Warszawie muszą niezwykle ostrożnie podchodzić do partnera zza Odry. Na pewno ma to ogromny wpływ na politykę wewnętrzną naszego kraju co widać obecnie. Nie chodzi nawet o wizyty opozycji w Berlinie, czy skandaliczne wypowiedzi polskich sędziów mających za plecami niemieckich przyjaciół. Doskonałym przykładem jest sprawa obywatelki Ukrainy, Ludmiły Kozłowskiej, która została zaproszona do Bundestagu, mimo, że na wniosek ABW wpisano ją do Systemu Informacyjnego Schengen-co automatycznie oznacza zakaz wjazdu do Unii Europejskiej. Polskie służby  zarzucają Ukraince nieprzejrzyste finansowanie Fundacji Otwarty Dialog i powiązania z wywiadem rosyjskim. Warto zwrócić uwagę, że rząd w Warszawie nie odważył się na przeprowadzenie kontr działań, obyło się na protestach. Wbrew pozorom nie jest to błaha sprawa. W przypadku tej jednej pani krzyżują się interesy Niemiec, Rosji, Ukrainy i Polski.

Major_russian_gas_pipelines_to_europe
Planowane i istniejące gazociągi przesyłające gaz z Rosji do Europy. Mapa: Wikipedia/Samuel Bailey (sam.bailus@gmail.com)

Krytyka Nord Stream 2 w Polsce i na Ukrainie jest na pewno słuszna. Nie będę tego tematu omawiał, gdyż w mediach wielokrotnie przedstawiano stanowisko obu państw. Nie zapominajmy jednak, iż sama budowa gazociągu jest pokłosiem błędów polskich polityków. Braku świadomości geopolitycznej i wiedzy jak tworzy się krótkotrwałe sojusze, nawet z wrogimi państwami (np. alians Moskwa-Ankara w sprawie Syrii).

Rosjanie wielokrotnie proponowali Polsce budowę gazociągu do Niemiec przez terytorium Białorusi. Nasz kraj miał zostać magazynem rosyjskiego gazu. Oczywiście koncepcja wykluczała udział Ukrainy. Warszawa w ramach solidarności z Kijowem nie przystała na propozycje Kremla, zapominając o tym, że Ukraina od wielu lat prowadziła za plecami Polski grę na linii Berlin-Kijów-Moskwa. Oczywiście zaraz znajdzie się wielu krytyków mówiących, iż warunki finansowe dotyczące rosyjskich projektów gazowych nigdy nie były korzystne dla Polski. Nie zapominajmy jednak o jednym, umowy z Rosjanami podpisywali polscy politycy. Ktoś ich w końcu wybrał w wyborach… . Brak rosyjskiego gazociągu na terytorium Polski, spowodował, że straciliśmy możliwość wywierania nacisku na Niemcy i Rosję.   Zmniejszyło się też bezpieczeństwo kraju, gdyż teraz w przypadku konfliktu zbrojnego nasze terytorium można obrócić w gruzy bez żadnych konsekwencji. Berlin i Moskwa nic nie stracą.

Obecnie cała polska polityka zagraniczna skupiona jest na zablokowaniu Nord Stream 2. Jest to błąd. Pani Angela Merkel po cichu planuje budowę pierwszego gazoportu w Niemczech, który będzie finansowany przez kilku partnerów zagranicznych. Nie trudno zgadnąć, iż stanie się konkurentem dla Świnoujścia. Patrząc na niemiecką infrastrukturę przesyłową można mieć pewność, że będzie walczył o wpływy na obszarze tzw. Międzymorza, gdzie Polska planuje swoją ekspansję gazową z tzw. pomocą amerykańską. Niestety MSZ nie zabezpieczyło polskich interesów w Waszyngtonie. Istnieje duże ryzyko, że amerykański gaz może trafić do niemieckiego gazoportu, w dodatku może być tańszy, gdyż Niemcy co prawda wyrazili zainteresowanie współpracą z Waszyngtonem ale nie zapomnieli też negocjować z kolejnym polskim gazowym dostawcą-Katarem. W dodatku Rosjanie także planują eksport swojego skroplonego gazu. Biorąc pod uwagę niemiecki potencjał gospodarczy i wpływy w Europie nie trudno odgadnąć od kogo mniejsi gracze będą kupować błękitne paliwo. Tym bardziej, że Czechy chcą przesyłać gaz z Niemiec do innych państw Europy Wschodniej.

Kolejnym zarzewiem ukrytego konfliktu jest budowa amerykańskich baz wojskowych na terytorium Polski. Sam osobiście nie jestem zwolennikiem tego pomysłu, gdyż uważam, że żadna baza nie jest gwarantem bezpieczeństwa państwa w sytuacji prowadzenia bezrefleksyjnej polityki zagranicznej. Opierającej się na jednej opcji w okresie ogromnych przemian. Nie tylko w Europie ale i na świecie. Niestety w Polsce przez ostatnie lata dominowała opcja jednobiegunowa. Nietykalni dyplomaci pracujący w MSZ do niedawna wyznawcy kultu moskiewskiego przemianowali się na wyznawców Berlina-Platforma Obywatelska oraz Waszyngtonu-Prawo i Sprawiedliwość. Obie sytuacje są niekorzystne dla Polski. Tym bardziej kiedy Warszawa przecenia swoje możliwości, oddziaływania w regionie, sądząc, iż wystarczy do tego strategiczne położenie w centrum Europy. Niemcy zawsze będą najważniejszym partnerem Stanów Zjednoczonych w tej części świata ze względu na ich ogromny potencjał militarny, gospodarczy, oraz   najlepszą na kontynencie infrastrukturę. Nie zapominajmy, że nasi zachodni sąsiedzi są największą grupą etniczną w USA, liczącą 43 mln. W dodatku bardzo wpływową.

Umieszczenie US Army na naszym terytorium godzi we wpływy niemieckie bez wątpienia Berlin będzie miał w tym temacie wsparcie Moskwy. Zresztą do naszych propozycji sceptycznie podchodzą nie tylko Niemcy. Mówi o tym były dowódca NATO gen. Ben Hodges w wywiadzie udzielonym dla Deutsche Welle. Zwraca uwagę, iż spór o bazy w Polsce może wywołać konflikt w NATO, który wykorzysta Moskwa. Generał uznał, że wycofanie wojsk stacjonujących w Niemczech i przeniesienie ich do Polski byłoby „straszliwym błędem” z kilku powodów m.in. „wspaniałej infrastruktury” w Niemczech, to także „ fatalny sygnał i straszny sposób  potraktowania… naszego najważniejszego sojusznika”- oczywiście chodzi o Niemcy.

Polska aby móc wpływać na politykę w Europie nie może polegać tylko na Unii Europejskiej i USA. Front sojuszników musi być znacznie szerszy. Zaskakująca jest np. bierność polskiego MSZ wobec Białorusi. Kraju który powinien mieć dla nas najważniejsze znaczenie na wschodzie z punktu widzenia geopolityki, bezpieczeństwa narodowego. Niemcy niedługo całkowicie zablokują działania Ukrainy dotyczące Nord Stream 2. Zostaniemy więc sami. Pierwsze symptomy już widać w prasie niemieckiej. Jeszcze niedawno nikt nie krytykował Kijowa za wspieranie skrajnego nacjonalizmu. Obecnie w Berlinie coraz częściej słychać o Banderze także podczas wizyt przedstawicieli ukraińskich władz. Kraj będący bankrutem w dodatku  bardzo uzależnionym od pomocy gospodarczej z Unii Europejskiej, wsparcia politycznego Berlina nie będzie mógł sobie pozwolić, na skuteczne działania blokujące budowę gazociągu na dnie Bałtyku. Jeśli nie chcemy podzielić losu Ukrainy, musimy jak najszybciej zintensyfikować współpracę z Pekinem i Ankarą z państwami które będą przeciwwagą dla działań Niemiec i Rosji. W dodatku dobra współpraca z tymi partnerami będzie musiała doprowadzić do rewizji amerykańskiej polityki wobec Polski, poważniejszego traktowania Warszawy we wzajemnych relacjach. Obecne działania są nieefektywne i doprowadzą do zagazowania polskich marzeń dotyczących budowy sojuszu państw Międzymorza, który jest największym zagrożeniem dal polityki Niemiec od czasu rozpadu Jugosławii.

 

 

 

 

Dodaj komentarz