Baszar el-Asad morderca?

Konflikt zbrojny w Syrii pochłonął już ponad 500 tys. ludzi. Giną głownie kobiety i dzieci. Ponad połowa z 22 mln. populacji Syrii zmuszona została do opuszczenia domów. Wojna domowa w tym kraju przerodziła się w konflikt globalnych potęg: USA, Rosji, Izraela, Francji, Turcji, Iranu, Wielkiej Brytanii i Chin. Oczywiście są jeszcze mniejsi gracze dysponujący ogromnymi środkami umożliwiającymi rozwój światowego terroryzmu, mowa o Arabii Saudyjskiej i Katarze. Media „świata zachodniego” przedstawiają obecnego prezydenta Syrii jako mordercę niewinnych cywilów. Czy jest to prawda, a może Assad jest ofiarą rozgrywek między światowymi mocarstwami?

Obecny prezydent Syrii nie jest postacią kryształową, politykiem marzeń, który może odpowiadać standardom krajów demokratycznych. Dojście do władzy świeckich rządów w Syrii doprowadziło do wielu ofiar. Jednak ciężko znaleźć państwo na Bliskim Wschodzie odpowiadające wyobrażeniom Europejczyków.    Bardzo często podaje się przykład demokratycznego Izraela. Trudno się jednak z tą opinią zgodzić, gdyż kraj ten promuje państwowy terroryzm (amerykański wywiad i rosyjski mogą mieć kompleksy jeśli weźmie się pod uwagę ilość polityków i wpływowych ludzi zlikwidowanych przez izraelskie służby wywiadowcze). Warto jeszcze zwrócić uwagę na prześladowania ludności palestyńskiej przez Żydów i wielokrotne nierespektowanie rezolucji ONZ, ignorowanie raportów Human Rights Watch.

Oczywiście wolałbym żyć w Izraelu, niż Syrii, jednak w przypadku obu państw mamy do czynienia z podwójną moralnością. Izrael może bezkarnie łamać prawo międzynarodowe, Syria nie. To samo dotyczy broni masowej zagłady, Tel Awiw może być jej posiadaczem. Damaszek już nie. Izrael może publicznie zapowiadać zlikwidowanie prezydenta Syrii, jednak takie działania z drugiej strony spotkałby się z potępieniem przez państwa zachodu uczestniczące w wojnie domowej w tym kraju. Wielu komentatorów tłumaczy, że jest to normalne zachowanie, nie zapominajmy jednak, że Japonia i Rosja są nadal w stanie wojny. Jednak stosunki obu krajów należy uznać za poprawne.

800px-Syria-_two_years_of_tragedy_(8642756918)
Zrujnowane miasto Aleppo w Syrii, kiedyś wspaniałe miejsce dla turystów z wieloma zabytkami wpisanymi na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zdjęcie: Wikipedia/Foreign and Commonwealth Office.

Prawdy i sprawiedliwych w tym konflikcie nie znajdziemy. Nie jest też do końca jasne co doprowadziło do wojny w Syrii. Niektórzy twierdzą, że odnalezienie w tym kraju ogromnych złóż ropy i gazu-teoretycznie porównywalnych lub nawet większych od tych w Kuwejcie. Dodatkowo Baszar el-Asad  nie zgodził się na budowę gazociągu z Kataru zaopatrującego Europę. Oczywiście skorzystać miała na tym Rosja. Wielu obserwatorów uważa, że kolejnym powodem była próba usunięcia Rosji z Syrii i jej okrętów z Morza Śródziemnego bazujących w syryjskich portach (głownie w mieście Tartus). Rzeczywiście w tym okresie Moskwa nie wykazywała zbyt dużej aktywności w tym rejonie, a jej możliwość szybkiej reakcji na konflikt w Syrii wydawała się mało realna. Dzisiaj widzimy, że Kreml potrafił wszystkich zaskoczyć, choć gdyby reakcja Putina była szybsza, może nie mielibyśmy dzisiaj milionów uchodźców. Niektórzy wskazują na Izrael jako głównego prowodyra konfliktu. Faktem jest to, że oba kraje są w stanie wojny. Sami amerykańscy generałowie przyznają, że stworzenie strefy chaosu w Afryce Północnej miało na kilkanaście lat dać oddech Izraelowi. Do tej „elitarnej strefy” miały dołączyć też Syria i Iran. Nie zapominajmy też o Iraku, który do dzisiaj nie otrząsnął się po amerykańskiej okupacji. Mamy jeszcze Francję, której dyplomaci w tajnych rozmowach z USA przygotowywali obalenie Mu’ammara al-Kaddafiego, a przecież Paryż w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie jest bardzo ważnym graczem. Nie będę wskazywał kolejnych zainteresowanych obaleniem-utrzymaniem przy władzy obecnego prezydenta Syrii. Jest ich tak wielu tak jak wielkie są interesy w tym rejonie świata.

Będąc uczciwym nie można jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy Baszar el-Asad  jest mordercą? Odpowiem pytaniem, a który polityk uczestniczący w wojnie nim nie jest?  Warto się zastanowić nad  moralnością ludzi pracujących w mediach. Obecnie urzędujący prezydent w Damaszku kilka lat przed wybuchem wojny był przedstawiany we francuskich, angielskich filmach dokumentalnych jako wykształcony na zachodzie demokrata. W dodatku odznaczony Legią Honorową (L’Ordre national de la Légion d’honneur)–najwyższym francuskim odznaczeniem. Przypomnę, czytelnikom w Polsce, że Francuzi m.in. uhonorowali orderem takich „polskich demokratów” jak Józef Adam Zygmunt Cyrankiewicz, Michał Rola-Żymierski. Tradycje wspierania dyktatorów w Afryce i Bliskim Wchodzie przez byłych kolonialistów są ogromne. Nikomu, nawet dzisiaj nie przeszkadzają władcy kanibale, gwałciciele kobiet i dzieci, mordercy dokonujący masakr i eksterminacji. Oczywiście jeśli pozwalają zarabiać miliardy dolarów. Baszar el-Asad, znacznie odbiega od tego towarzystwa, na pewno jednak nie jest postacią bez skazy.

Trudno też uwierzyć, że obecny prezydent może być zamieszany w atak chemiczny w Dumie przeprowadzony w kwietniu. Kilka dni przed pewnym przejęciem miasta przez siły rządowe, wspierane przez armię rosyjską. Nie było to na rękę Rosji od której Asad jest całkowicie zależny. W tym konflikcie praktycznie wszystkie strony dysponują bronią masowej zagłady, chlor produkowany przez zachodnie koncerny jest dostępny w tym kraju w zadziwiająco dużych ilościach. Zresztą dziwnym zbiegiem okoliczności, również w kwietniu zeszłego roku dokonano ataku chemicznego w innym mieście syryjskim, ofiar było więcej. Co ważne informacje o tego typu zdarzeniach zawsze wybuchają i są podkręcane w zachodnich mediach, kiedy Rosja, Turcja i Iran spotykają się aby ustalić strefy wpływów w pogrążonej wojną Syrii.

Sojusz tych państw jeszcze niedawno określany jako wręcz niemożliwy zaskoczył wielu poważnych graczy biorących udział w tej brudnej wojnie. USA, Francja i Wielka Brytania przeżyły szok. Okazało się, że pokój można zaprowadzić bez ich udziału. Zapewne dlatego od 2017 roku zaczęto zmiękczać światową opinię publiczną informacjami z regionu. Turcja, członek NATO w wyniku amerykańskich nacisków w sprawie Syrii o mało co nie zerwała stosunków dyplomatycznych z Waszyngtonem. Amerykanie najzwyczajniej zlekceważyli poczynania trójki państw.

Niestety obecna sytuacja nie napawa optymizmem. W Syrii tak naprawdę obserwujemy pełzającą III wojnę światową. Biorąc pod uwagę złożoność konfliktu  i liczbę stron biorących w nim udział możemy być pewni, że dojdzie do eskalacji konfliktu. Dodatkowo zerwanie przez Trumpa umowy z Iranem o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej wskazuje, że amerykańska administracja zamierza rozszerzyć wojnę-projekt destabilizacji na Bliskim Wschodzie o terytorium Iranu. To musi doprowadzić do globalnego konfliktu, gdyż w tym wypadku nie tylko dojdzie do naruszenia wpływów rosyjskich ale przede wszystkim chińskich. Bierność Pekinu może postawić Państwo Środka w bardzo trudnej sytuacji kiedy dojdzie do próby sił, między największą światową gospodarką (Chiny) a najsilniejszą armią świata (USA).

 

Dodaj komentarz